środa, 28 grudnia 2016

Nie mam postanowień noworocznych.

Jak można zauważyć dzisiaj jest środa, a nie sobota, w którą zwykle piszę, ale teraz mam przerwę świąteczną i co za tym idzie dużo wolnego czasu, więc stwierdziłam, że już dzisiaj coś wrzucę. Poza tym, w sobotę byłoby troszeczkę za późno na tego posta, bo dzisiaj będzie o Nowym Roku i związanych z nim postanowieniach. Na początku chciałam napisać o moich postanowieniach noworocznych, zrobić jakąś listę z ładnymi obrazkami itp., ale potem zdałam sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nie mam żadnych postanowień(?!). Mimo to podzielę się tu dzisiaj moją opinią na ich temat. Według mnie ludzie, (oczywiście nie wszyscy) podchodzą do postanowień noworocznych nieco zbyt...emocjonalnie? (nie wiem czy to do końca dobre słowo). Chodzi mi o to, że czując zbliżający się nowy rok oczekują przyjścia z nim nie wiadomo jakich cudów. Tworzą sobie gigantyczną listę co zrobią w przyszłym roku np. schudnę, nie będę jeść tyle słodyczy, zacznę się zdrowo odżywiać itd. itd. Takie myślenie jest jak dla mnie, trochę nie na miejscu, bo przecież wraz ze zmianą dwóch, a właściwie częściej tylko jednej końcowej cyferki w zapisie aktualnego roku cały świat się nagle nie zmieni! Nie będzie różnicy między twoim samopoczuciem i nastawieniem do życia o 23:59, a o 24:00. W sumie jeśli bardzo chciałbyś zmienić coś w swoim życiu, jeśli aż tak bardzo by ci coś przeszkadzało, to zrobiłbyś to od razu, a nie czekał na taką specjalną okazję i uważam również, że tak właśnie powinno się robić. Chcę coś zmienić, to robię to teraz, a nie od nowego roku. Ale wracając do tematu, tacy ludzie z wygórowanymi oczekiwaniami, co do nowego roku najczęściej potem pod koniec niego są niezadowoleni, że przez te 365 dni to nic nie zrobili, nie udało im się osiągnąć wyznaczonych celów itd., a to właśnie przez to, że oczekiwali zbyt dużo. I chyba dlatego ja nie mam żadnych postanowień, bo po prostu nie chcę potem mówić, że coś mi się nie udało i być niezadowoloną. Ja chcę zwyczajnie i szczęśliwie przeżyć kolejny rok, a gdy poczuję potrzebę zmiany czegokolwiek, to po prostu to zmienię, w którymkolwiek momencie. Troszkę pojechałam po postanowieniach, ale to nie znaczy, że ich nie lubię, nie akceptuję, czy coś w tym rodzaju, bo z drugiej strony przecież, jeśli postanowienia są realne, a osoba zdeterminowana, aby je osiągnąć, to uważam, że Nowy Rok to bardzo dobra okazja do ich przedsięwzięcia. Czyli wszystko, jak zawsze potrafi być również dobre, tyle, że z umiarem :)
A morał z tego wszystkiego taki, pamiętaj: nie stawiaj sobie za dużych celów i nie oczekuj nie wiadomo czego z przyjściem nowego roku, a powinieneś być zadowolony. :)

Ja w tym roku mam zamiar dobrze się bawić w sylwestrową noc i wam wszystkim życzę tego samego.
Szczęśliwego Nowego Roku!

Julia
Jedyne zdjęcie fajerwerka jakie posiadam :D

sobota, 17 grudnia 2016

Świąteczna gorączka - najgorsze sytuacje, które przeżywamy w święta.

Dzisiaj będzie luźniej, bo sobie trochę ponarzekam. Jak co roku, zaczęło się już tzw. "świąteczne szaleństwo", a co za tym idzie wszyscy dookoła są dosyć nerwowi i zapominając trochę o rzeczywistości dają się wpędzić w ten bożonarodzeniowy wir nie szczędząc sobie przy tym uwag do wszystkiego i wszystkich naokoło. No cóż mogę napisać... Święta to po prostu wojna, na której nie ma miejsca na słabe ogniwa :D. Przedstawiam wam stworzoną przeze mnie listę tych najgorszych i najbardziej denerwujących sytuacji, które przeżywamy w święta:

1. Dekoracje

Jedyne zdjęcie w tym poście zrobione przeze mnie :)

Dekoracje... Temat typowy i co roku powstaje ten sam związany z nim "problem". Otóż chodzi mi o to, że jak zawsze myślimy, że w końcu mamy idealne dekoracje, że wywiesimy je na balkonie, że będą się idealnie układać i świecić jak w jakimś magazynie, to oczywiście, gdy już je kupimy na pewno nie będą wyglądały jak na opakowaniu, a jeśli wyciągniemy zeszłoroczne, to któraś z ich żarówek jakimś sposobem leżąc i nie świecąc się spaliła i teraz cały sznur nam nie działa. No, ale pomijając, te "drobne" niepowodzenia na naszej drodze, jeszcze przecież został nasz kochany sąsiad, który obwiesi cały dom swoimi cudownymi lampkami rażąc nas po oczach jak w reklamie Coca-Coli i wtedy nasze ozdoby będą przy tych jego mimo, że dalej świecąc to tracić swój blask. Idealnie :D

2. Choinka

Nie wiem czemu od razu skoczyłam na tak głęboką wodę, no ale dobrze, więc choinka... Małe, niepozorne, niegroźne drzewko, które jednak rok w rok doprowadza wszystkich do szaleństwa. Przecież w kupowanie choinki musi być zaangażowana cała rodzina, no a jakby inaczej :D. No to tak, idziemy kupić nasze drzewko. Po pierwsze wszystkie, które widzimy wyglądają identycznie i do tego są jeszcze związane, więc jak możemy się dowiedzieć jakiej będą szerokości? Okej... Wybraliśmy naszą choinkę, która oczywiście jest taka wielka, że musimy wpychać ją pare minut do auta kłując się przy tym jak po głaskaniu jeżozwierza, a gdy już się nam to uda i jakimś cudem dowieziemy ją do domu to okazuje się za duża i musimy obciąć jej czubek, żeby zmieściła się pod sufitem. Zostało jeszcze dekorowanie naszego drzewka, po którym nasza choinka zamiast wyglądać jak z naszych snów mniej więcej tak:
źródło: http://hoomrun.com/post/christmas-tree-tumblr.html
Wygląda raczej bardziej tak:

źródło: http://christmas.americanaexperience.com/images-of-ugly-christmas-trees/

3. Prezenty

I znowu kolejne utrapienie, czyli prezenty. Każdy zna ten temat :D. Co kupić? Jak wybrać ten najlepszy? Czy na pewno będzie się podobał? Jak go ładnie zapakować? A w dodatku to wszystko zajmuje tyle czasu... Nikt nie chce kupić komuś zupełnie niepotrzebnej rzeczy, ale z braku czasu i pomysłów często niestety to się tak właśnie kończy. To jest jedna strona, a co jeśli my dostaniemy prezent, który nam się nie podoba? Spójrzmy prawdzie w oczy prezenty są super dopóki się nam do czegoś przydają, a jeśli dostaniemy coś, co zupełnie nie trafiło w nasz gust, to po prostu możemy się głupkowato uśmiechać i udawać jakąś tam radość...najgorzej.

4. Świąteczne DIY

Tak... Każdy z nas choć raz miał ten cudowny pomysł zrobienia czegoś na święta własnoręcznie. Czy to prezent, czy dekoracja zawsze to wygląda, tak samo. Najpierw z dobrą myślą i przeczuciem powodzenia bierzemy się za przeglądanie Pinterest'a, czy innych stron internetowych, gdzie wszystko wygląda, tak prosto i cudownie. No, aż żal nie spróbować! Niestety w rzeczywistości nie jest tak kolorowo :D. Po spędzeniu masy czasu na kupowanie potrzebnych materiałów i siedzenia nad tą rzeczą, w końcu zawsze się poddajemy i tak jak w przypadku choinki zamiast wyjść tak:

źródło: http://craftfail.com/2012/03/the-battle-of-donut-hole-donut-hole-snowman-fail/

W efekcie wygląda to mniej więcej tak:

źródło: http://craftfail.com/2012/03/the-battle-of-donut-hole-donut-hole-snowman-fail/

5. Kolejki

No i najlepsze na sam koniec. Hit hitów, czyli kolejki w sklepach :D. No kto ich nie kocha? Ten moment, gdy idziesz do sklepu, a tam 200 ludzi biegnie, jak na maraton po karpia i nawet, gdy masz już wszystko na święta, a przyszedłeś tylko po chleb to nie myśl, że coś cię ominie. Musisz i tak stać w dziesięciometrowej kolejce do kasy, gdzie przed tobą jakaś Krysia opowiada kasjerce o tym jak była w sanatorium. No po prostu piękne :D. Jeszcze ten brak miejsc na parkingach przed galeriami te śmiejące się zewsząd twarze mikołajów, świąteczna muzyka w tle i płaczące dookoła dzieci. To jest właśnie kwintesencja świąt :D.

źródło: http://www.wykop.pl/wpis/16585987/kiedy-w-sklepie-jest-duza-kolejka-a-wszyscy-janusz/

Mam nadzieję, że trochę wprowadziłam was w ten cudowny, świąteczny klimat. Oczywiście wszystko co tu napisałam nie może być traktowane na poważnie. Tak na prawdę święta to na prawdę radosny czas, który należy spędzić w miłej atmosferze z rodziną. I gdy już przebrniemy przez te wszystkie wypisane przeze mnie wyżej niedogodności, to docenimy tę okazję. Mam nadzieję, że w tegorocznej, świątecznej gorączce uda wam się jakoś przeżyć. Wesołych Świąt! :)

Julia

sobota, 10 grudnia 2016

Pasja i wpływ innych.

Dzisiaj wracam do poprzedniego rodzaju postów, ponieważ napiszę o tym dlaczego warto mieć swoją pasję i jak ludzie, którymi się otaczamy na nas wpływają. Zacznę może od tego, że ja posiadam swoją pasję, chociaż może to zbyt poważne słowo, lepiej chyba nazwać to po prostu hobby. Moim hobby jest fotografia i jest ona jedną z rzeczy, które uważam, że naprawdę dobrze mi wychodzą. Zdaję sobie sprawę, że nie mam super sprzętu, bo zdjęcia robię przecież telefonem, ani też za dużej wiedzy na ten temat. Szczerze mówiąc nie znam najlepszych programów do przerabiania zdjęć i ich wszystkich funkcji. Jestem pewna też, że niejednej z nich używam tak jak się tego robić nie powinno i na sto procent nie w pełni "profesjonalnie". Nie umiem też nawet posługiwać się Photoshopem, ale uważam, że nie o to w tym wszystkim chodzi. Według mnie ważne jest to, że sprawia mi to przyjemność, że zauważam piękne rzeczy i je dokumentuję i nawet jeśli nie robię tego idealnie to uszczęśliwia mnie to. I to właśnie, moim zdaniem, jest najważniejsze w pasji czy po prostu hobby, żeby mieć jakiś punkt zaczepienia, żeby nie stać w miejscu, żeby znaleźć coś w czym jesteśmy dobrzy i coś, co nas przede wszystkim uszczęśliwia, żeby móc być z czegoś zadowolonym. Bo o to chodzi. O cieszenie się z różnych rzeczy w życiu :).
Chciałam również poruszyć temat, który mimo wszystko ma wiele wspólnego z tym co napisałam powyżej, ponieważ ludzie, którymi na co dzień się otaczamy mają ogromny wpływ na nasze decyzje, postanowienia, postrzeganie świata czy nawet na nasz humor. Jeśli w naszym najbliższym gronie znajdują się osoby, które tylko ciągną nas w dół, same nic nie chcą osiągnąć i nie mają jakichkolwiek celów w życiu, to automatycznie gaszą w nas taką jakby "iskierkę". Iskierkę, dzięki której moglibyśmy coś osiągnąć, z motywacją i chęcią do działania, jednak po której zgaszeniu wszystko to znika i stajemy się bezużyteczni. Od takich właśnie osób trzeba nauczyć się odseparować i zacząć za to przebywać z osobami optymistycznymi, z dużą motywacją, chęcią do działania i posiadającymi swoje cele, które dają nam takiego kopa w dobrym tego słowa znaczeniu :). Bo w tym, tak jak z resztą w większości, przypadków wszystko działa w dwie strony. Mam tu na myśli to, że jeśli będziemy spędzać czas z drugim, tym dobrym rodzajem wymienionych przeze mnie osób to sami również staniemy się lepsi. Mimo tego jak bardzo chcielibyśmy ukryć ten fakt to nie od dziś wiadomo, że człowiek staje się taki jak jego otoczenie. 
"Kto z kim przystaje, ten takim się staje" -  według mnie to powiedzenie naprawdę się sprawdza, więc pamiętaj, warto otaczać się wspaniałymi ludźmi i nie dać zgasić swojej "iskierki"! :)

Julia

To zrobione ostatnio przeze mnie zdjęcie i cytat "Don't let anyone ever dull your sparkle" zainspirowały mnie do napisania tego posta. Niby takie głupotki, a ile mogą :)

niedziela, 4 grudnia 2016

7 rzeczy, za które kocham zimę.

Dzisiaj (nareszcie) stwierdziłam, że napiszę lekki i nie "przemyśleniowy" jak dotychczas post, który uważam jednak za tak samo ciekawy. Mamy już grudzień, więc chyba można już zacząć pisać o zimie. Chociaż zdecydowanie wolę ciepłe pory roku jak wiosna, czy lato, gdzie można ciągle wychodzić na dwór, zakładać krótkie spodenki, a przede wszystkim cieszyć się wakacjami to muszę przyznać, że zima ma swoje uroki. Dlatego dzisiaj przedstawię wam moje 7 rzeczy za, które właśnie lubię tę porę roku:


1. Ciepłe napoje.


Jestem osobą, która uwielbia pić wszelkie ciepłe, czasem wręcz gorące, napoje tj. herbata czy kakao, a zima to najlepszy według mnie czas na ich spożywanie. Pomyślmy. Przecież latem, gdy już na dworze jest gorąco nie napijemy się dodatkowo kubka herbaty. To zupełnie normalne, że wtedy nie mamy na to ochoty. Zimą jednak, gdy na dworze jest mróz, a my w środku możemy wejść pod kołdrę, włączyć sobie jakiś serial czy poczytać książkę z cieplutką herbatką... Czy takie chwile nie są po prostu idealne?


2. Świeczki.


No i znowu coś, co wręcz kocham, czyli - świeczki. W tym, jak i we wcześniejszym przypadku jakoś częściej mam ochotę na zapalenie ich zimą, a nie latem. Tworzą wtedy taką "ciepłą" i przytulną atmosferę. Najlepsze są jednak ich zapachy... Gdy na dworze przychodzi mróz w sklepach mamy dosłownie falę przepięknie pachnących świeczek są np. cynamonowe, jabłkowe, pierniczkowe i wiele, wiele innych kojarzących się z zimą. Na zdjęciu wyżej, na pierwszym planie jest wielka świeczka w słoiku, ostatnio jedna z moich ulubionych - Cinnamon Cookies, czyli ciasteczka cynamonowe.


3. Grube skarpetki.


Bardzo często, szczególnie zimą, jest mi zimno, tak wiem jak to zabrzmiało :). Od "zamarznięcia" ratują mnie jednak grube skarpetki, których mam chyba przynajmniej pięć par. Uwielbiam je zakładać i ślizgać się w nich po podłodze! Najlepiej jeszcze, gdy są w jakieś świetne, zimowe wzorki lub nawet jak te wyżej mają pompony czy inne dodatki. Niedość, że jest ciepło to jeszcze miło się na nie patrzy! Te ze zdjęcia dostałam na któreś mikołajki klasowe i do dziś je ubóstwiam.


4. Świąteczne lampki.



Pewnie wiele osób się ze mną nie zgodzi, bo przecież świąteczne lampki zawsze tylko się plątają i mają spaloną którąś z żarówek. Jednak, gdy już wszystko jest z nimi w porządku według mnie wyglądają ślicznie i dodają tyle uroku! Uwielbiam rozwieszać je wszędzie. W tym roku jedne już znalazły się na moim łóżku, a drugie na balkonie.


5. Wieczory przy kominku.


Współczuję wszystkim tym, którzy nie mają kominka, ponieważ jest to na prawdę coś wspaniałego. Kocham siadać przy nim wieczorem z moim psem, patrzeć na powoli spalające się drewno i rozkoszować się ciepłem dawanym przez ogień. Poza tym jestem "zmarzluchem", a gdy kominek jest rozpalony nareszcie nie jest mi zimno!


6. Wielkie swetry.


Niektórzy mówią, że zimowe swetry są brzydkie i obciachowe. Ja jednak w tym roku kupiłam sobie gruby, wyszywany (i co najdziwniejsze - nie gryzący) sweter i od tamtego czasu go uwielbiam. Jest taki duży, że można spokojnie schować całe dłonie do jego rękawów, a przede wszystkim bardzo cieplutki. I czego chcieć więcej? :)


7. Krajobrazy.


Na końcu musiałam wspomnieć jeszcze o zimowych krajobrazach. Ten moment, gdy spadnie śnieg i wszystko wydaje się takie czyste, świeże, i jasne jest po prostu piękny. Bardzo kocham zimowe krajobrazy szczególnie górskie jak na zdjęciu wyżej, jednak muszę przyznać, że tym zauważalnym 
zza okna w domu też niczego nie brakuje.


Ale się rozpisałam! Dzisiejszy post wyszedł w porównaniu do innych wyjątkowo długi. Chciałabym dodać, że oprócz rzeczy w nim przeze mnie wymienionych, jest jeszcze ta wspaniała, świąteczna atmosfera, która otacza nas wraz z nadejściem zimy. 

Każdej z tych małych rzeczy, o których pisałam oraz radosnych emocji życzę wszystkim w święta,  jak i przez całą zimę.

Julia

sobota, 26 listopada 2016

Żywe ozdoby.

Wiem, że od początku istnienia tego bloga piszę tylko o jakiś poważnych, życiowych tematach i chyba zaczynam robić wrażenie jakiegoś smutasa - co wcale nie jest prawdą! Postaram się jednak, żeby następny wpis różnił się trochę od dotychczasowych. Tematy postów nie zależą jednak tak do końca ode mnie, bo co ja poradzę na to, że ostatnio natykam się na tyle poważnych rzeczy dookoła, które to głównie znajduję w internecie. Moją inspiracją są przeczytane przeze mnie artykuły, ujrzane zdjęcia, popularne zdarzenia, czy nawet codzienne rozmowy z kimś z mojego otoczenia, a ostatnio większość z tego wszystkiego jest taka właśnie "przemyśleniowa". Dzisiaj, więc znowu tego typu temat, z którym stykamy się codziennie lecz jest on jakoś pomijany i nie ma dużego rozgłosu. Mowa tu o "żywych" futrach. Właściwie to nie wiem jak zacząć pisanie o tym... Ja zwierzęta bardzo kocham i po prostu nie mogę uwierzyć w to, jak można traktować je jako ozdobę. Jako coś co powiesimy sobie na szyi i będziemy w tym chodzić! Zawsze jak o tym myślę to wyobrażam sobie jakby tak nosić na sobie np. ludzką skórę. Czy to też byłoby takie piękne? Uważam też, że futro najładniej wygląda na swoim prawowitym właścicielu, a nie z niego zdarte i założone na jakiegoś celebrytę czy po prostu przypadkową osobę, która je kupiła. Bo przecież większość z nas ma w domu czworonożnego przyjaciela, którego kocha, a jego futerko, które tak często głaszczemy i się do niego przytulamy to nic innego jak to co mamy gdzieniegdzie do kupienia. Jest jeszcze jedna różnica. Nasze pupile mają przynajmniej dom i kochających właścicieli, a te hodowlane, praktycznie takie same, siedzą zamknięte w ciasnych klatkach, bez światła dziennego i możliwości realizowania swoich naturalnych potrzeb. Często zaniedbane i nieleczone, czekając na to, aż zostaną wykorzystane dla ludzkiej przyjemności. Na parę lisów w klatce przypada zaledwie 1 m2. Według mnie można kupić sobie sztuczne futro, które wcale nie różni się tak bardzo wyglądem, a nie skazuje na cierpienie tylu żywych istot. Więc zachęcam do zastanowienia się, czy naprawdę chcemy się przyczynić do cierpienia jakiegoś żywego stworzenia? Zakaz hodowli lisów i jenotów to podstawowy krok w dobrym kierunku, który ja jak najbardziej popieram i dlatego właśnie podpisałam petycję, do której link znajduje się tutaj --> Petycja. Każdy, bez względu na wiek, może to zrobić. Nie trzeba nic płacić, ani podawać żadnych swoich szczegółowych danych. Wystarczy imię, nazwisko i e-mail, a już możemy jakoś przyczynić się do pomocy tym wszystkim wykorzystywanym zwierzętom.

Proszę, cię nie bądź obojętny! Dla ciebie to tylko chwila, a może ona zmienić los tych zwierząt, który jest przecież w naszych rękach!

Julia
Mój pies - Maniuś. A czy ty dopuściłbyś do cierpienia swojego własnego pupila? Zastanów się i nie zapomnij też o losie innych czworonogów --> Petycja.

sobota, 19 listopada 2016

Wirtualny perfekcjonizm.

Dzisiaj chciałabym napisać o, jak ja to nazywam, "wirtualnym perfekcjonizmie". Chodzi mi o to, że w internecie, a głównie na mediach społecznościowych, my - użytkownicy pokazujemy wszystko co dobre. Czy widziałeś kiedyś np. na Instagramie zdjęcie przedstawiające prawdziwe uczucia danej osoby? Takie bez uśmiechu i ładnego filtra? Możliwe, że tak, ale na pewno nie widujesz takich obrazków zbyt często i ja to jak najbardziej rozumiem, bo sama również dodaję raczej tylko optymistyczne zdjęcia. Przecież nie chcemy pokazywać złych momentów ze swojego życia, a poza tym, nie okłamujmy się ładna i ciesząca nasze oczy fotka zyska więcej "lajków", niż taka prawdziwa. Szkoda tylko, że nie wszyscy rozumieją, że nie o liczbę polubień tu chodzi. Z jednej strony to dobrze, bo pomyślmy, że każdy wstawiałby to co prawdziwe. Konsekwencje tego nie byłyby najlepsze. W dzisiejszym świecie bardzo dużo czasu spędzamy przed telefonem czy komputerem przeglądając głównie media społecznościowe i gdybyśmy widzieli tam sporo negatywnych rzeczy, jakby to napisać... "dołożyłyby się" one do naszych codziennych problemów i tylko wpłynęły na nasze samopoczucie. Więc w gruncie rzeczy te optymistyczne posty nas w jakiś sposób uszczęśliwiają. Ale jest też oczywiście - jak zawsze zresztą, ta druga, gorsza strona, a mianowicie chodzi mi o to, że ktoś kto ma wiele problemów i widzi taki podkoloryzowany post jakiejś znanej osoby czy nawet swojego znajomego może pomyśleć sobie "jakie ten to ma super życie" i sam siebie zdołować. Trzeba więc pamiętać, że to co widzimy w internecie nie jest całą prawdą, bo tam pokazane jest takie jakby "lepsze", lustrzane odbicie wszystkiego. Pamiętajmy, że nikt, nawet jeśli z pozoru się nam tak wydaje, nie ma idealnego życia i co do tego jestem pewna. Więc podsumowując, nie chodzi mi o to, żeby zacząć pokazywać złe rzeczy w internecie, tylko o to, że nie powinniśmy wierzyć we wszystko co w nim zobaczymy. Można wykreować idealny wizerunek siebie i swojego istnienia, ale to nie znaczy, że będzie ono takie na prawdę. Bo przecież trzeba jeszcze pamiętać o tym, że w prawdziwym życiu niestety nie wyretuszujemy bólu i nie zakryjemy wszystkiego ładnym filtrem...

Przykład jednego z moich "perfekcyjnych" zdjęć. Zastanów się - bo według mnie chyba dobrze jest czasem popatrzeć na takie ładne coś.

Julia

sobota, 12 listopada 2016

Szczęście...

Czym właściwie jest szczęście? - pytanie, które chyba każdy sobie kiedyś zadał. Ja osobiście uważam, że nie ma na świecie człowieka w pełni szczęśliwego. Może są ludzie, którzy pokazują tylko te dobre momenty, momenty uśmiechu bo po prostu nie chcą być odbierani jako słabi. Pewnie są też tacy, którzy dobrnęli do pewnego rodzaju swojej "ostoi" radości, uważają się za szczęśliwych i świetnie sobie radzą. Ja osobiście naprawdę podziwiam takie osoby, ale nie mogę przyznać, że sama do nich należę. Niestety, życie każdemu z nas pisze różne scenariusze i na pewno gdzieś tam, może głęboko schowane, jest właśnie to szczęście. Lecz trzeba umieć do niego dotrzeć. Szkoda tylko, że nie zawsze nasze szczęście jest zależne od nas samych. Czasem nie możemy nic poradzić na to w jakiej sytuacji się znajdujemy i to jest właśnie niesprawiedliwe, bo my przecież wcale nie zasłużyliśmy na los, który nas spotkał, którego nie możemy odmienić i teraz musimy tak trwać mając nadzieję, że w końcu coś zmieni się na naszą korzyść. Właśnie, nadzieja... Nadzieja jest czymś bardzo silnym i ważnym. Bez niej można już w sumie rzucić wszystko i nie walczyć dalej o swoje szczęście. Za to z drugiej strony, z jakimś nawet małym jej promyczkiem potrafimy wstać, nie poddawać się i iść dalej pod prąd, przez wszystkie złe rzeczy, które spotykają nas na naszej drodze. Przecież zostaliśmy powołani do życia bo byliśmy wystarczająco silni by je udźwignąć. Dla mnie samej nadzieja jest bardzo, bardzo ważna. W sumie na podstawie tych paru napisanych przeze mnie wyżej zdań można powiedzieć, że wszystko zależy od punktu widzenia. Szczęście jest możliwe do osiągnięcia tylko potrzeba do niego wiele naszego wkładu, pracy, siły, a przede wszystkim cierpliwości. Na sam już koniec wiedz, ty - osobo, która to teraz czytasz, że nie warto się poddawać, bo ja i pewnie, nawet jeśli tego nie dostrzegasz, wiele innych osób w twoim otoczeniu wierzy w to, że kiedyś, może z trudem, ale osiągniesz swoje, wymarzone szczęście.

Może to trochę ciężki, jak na drugi post, temat, ale i tak chciałam go poruszyć.

Mam nadzieję, że nigdy nie poddasz się w walce o swoje szczęście.
Julia

niedziela, 6 listopada 2016

Pierwszy post.

Witam. Założyłam bloga, bo w sumie - why not? (chyba po części stąd wzięła się ta nazwa), chociaż nie tylko... Będę tu pisać w sumie o wszystkim. Jeśli zdarzy mi się coś fajnego - pewnie o tym napiszę! Jeśli weźmie mnie na jakąś głębszą twórczość - to o tym napiszę! Jeśli wymyślę coś kreatywnego - to może zrobię jakieś DIY i pewnie również o tym napiszę! Jeśli będę chciała wyrazić swoją opinię na dany temat - to zapewne o tym napiszę! Bo czemu nie? Tak więc, jeśli lubisz poczytać trochę pierdół, wywodów, opinii na różne tematy, a nawet twórczości, inspiracji i pooglądać  parę efektów (może nie zawsze do końca udanych) czyjejś kreatywności i pracy to myślę, że znajdziesz tu coś dla siebie! Oczywiście jeśli tak jak ja kochasz jednorożce, pozytywną energię i małe, słodkie istotki to również zapraszam! Nie obiecuję, że posty będą jakieś profesjonalne, ale mam nadzieję, że po pewnym czasie uda mi się uzyskać jakiś poziom. Niektórzy nic nie zaczynają, bo boją się pokazywać, że zaczynali od zera i to jest największy błąd! Przecież każdy, dziś wielki człowiek przeszedł przez to samo.

Tak więc słowo na dziś: Jeśli chcesz coś zacząć to po prostu to zrób i nie patrz na opinię innych!

Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej.
Pozdrawiam <3
Julia