czwartek, 15 czerwca 2017

Ból.

Ból.
Rodzaj emocji, uczucia.
Czasem chwilowy niczym mrugnięcie, niczym blask flesza w aparacie.
Czasem ciągnący się przez kolejne godziny, dni, miesiące czy lata życia.
Ból to nic miłego.
Ale pojawia się w życiu każdego.
I jeżeli jeszcze się z nim nie zetknąłeś, to najpewniej jeszcze nadarzy się do tego okazja.
"Trochę pesymistyczne nastawienie..." można pomyśleć.

Jednak ból mimo, że zły i niechciany, jest potrzebny.
Ból kształtuje.
Ból uczy.
Ból czyni silniejszym.
Im więcej razy się pojawi tym łatwiej będzie później stawić mu czoła.
Ból jest jak drewno dokładane do ognia.
Im go więcej, tym ogień staje się silniejszy.
Tym jest jaśniejszy i tym więcej ciepła daje.
Czerpie z niego energię do dalszego trwania.

W tym, z pozoru pesymizmie znajdzie się również optymizm.
Bo przecież boleć nie może już zawsze.
Ból, jak większość rzeczy na tym świecie w końcu ustępuje.
Kończy się, a po nim przychodzi czas na wytchnienie, spokój i radość.
Emocje, które dopiero po doświadczeniu bólu można w pełni docenić.

Ważne jest to, żeby umieć radzić sobie z bólem i uczyć się na tych okresach czasu, w których mamy z nim do czynienia, ale jednocześnie żeby się w nim nie pogrążać.
Trzeba stawić mu czoła, a nie topić się w nim nie licząc już na ponowne złapanie oddechu.
I mieć na uwadze najważniejszy fakt, że to po bólu właśnie czeka na nas to szczęście, na którym najbardziej powinniśmy się skupić i z którego korzystać.

Nie rozkładaj bezradnie rąk i nie załamuj się, gdy spotka cię ból.
Wiedz, że jesteś od niego silniejszy.
Wiedz, że na końcu tej trudnej ścieżki czeka coś, co jest warte przeżycia tego wszystkiego.
Po prostu coś dobrego.


Wiem, że ostatnio posty takie jak ten, dotyczące emocji pojawiają się dosyć często, ale po prostu na wpisy tego typu właśnie mnie ostatnio nachodzi. Chcę pisać to, na co mam ochotę, bo przynajmniej wtedy wiem, że jest to coś autentycznego, coś co na prawdę chodzi mi po głowie i w trakcie którego pisania na prawdę wylewam cząstkę siebie, cząstkę swoich przemyśleń. Nie chcę pisać czegoś "na siłę" i jednocześnie nie chcę wyjść na jakąś melancholijną pesymistkę (bo z pewnością nią nie jestem :D), ale ostatnimi czasy nachodzi mnie wena na takie "głębsze" posty i moim zdaniem chyba całkiem dobrze mi one wychodzą. W każdym razie mam nadzieję, że komuś się one podobają, a jeśli jednak ktoś ma dosyć mojego smucenia (:D) to tutaj chcę przekazać dobrą wiadomość, że najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu pojawi się jakiś luźny post dotyczący koncertu Coldplay, na który wybieram się w tę niedzielę, a potem mam zamiar napisać coś jeszcze na temat nareszcie zbliżającego się lata i wakacji! Także jeszcze nie przestawajcie być moimi czytelnikami :D!

Julia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz